Ulubieńcy lutego ♡
Cześć!
Luty był niesamowicie krótkim miesiącem i dzisiaj już mamy marzec. Nie wiem, który raz to powiem, ale kiedy ten czas tak zleciał? Nim się obejrzę zaraz będą wakacje, a potem znów koniec roku i tak od nowa. W lutym kompletnie mi nie wyszło pokazanie Wam ulubieńców stycznia, więc dziś od razu się muszę poprawić i ulubieńcy lutego pojawiają się już w pierwszych dniach marca.
Jako, że luty, tak jak wspomniałam był bardzo krótkim miesiącem, to i kosmetyków, które stały się ulubieńcami jest kilka. Jest ich tylko 5, również z tego powodu, że w dalszym ciągu przebywam na zwolnieniu lekarskim i mój makijaż ogranicza się minimum, kiedy muszę wyjść do sklepu czy apteki, a pełny makijaż wykonuję tylko wtedy, kiedy jadę do lekarza. W ciągu dnia, kiedy siedzę w domu nie mam absolutnie ochoty bawić się makijażem, nawet to nie poprawia mi nastroju w ostatnim czasie. Jednak mimo wszystko, potrafiłam wybrać garstkę ulubieńców, jeśli chcecie je poznać, to zapraszam dalej.
Bielenda
Pearl Base, nawilżająca baza pod makijaż efekt poprawy kolorytu - kuleczkowe bazy od Bielendy opanowały stały blogowy świat, sama więc nie mogłam sobie ich odmówić. Jedyna baza jaka do mnie pasowała to właśnie ta mająca poprawić koloryt skóry. Skóra już po pierwszym użyciu wyglądała zdrowiej, młodziej, nie była tak bardzo szara i zmęczona. Bardzo często siedząc w domu malowałam się tylko tą bazą, by cera wyglądała na gładką i promienną. Bardzo dobrze mi się sprawdza. A w dodatku jej niesamowity design, te kuleczki, są przepiękne. Żadne, inne bazy nie zwróciły tak mojej uwagi jak te cuda.
Cena: 29.99 zł
Golden Rose
Longstay, Brow Styling Gel, Długotrwały żel do stylizacji brwi - kosmetyk, kupiony z wielu poleceń na Instagramie stał się moim hitem do brwi. Zwłaszcza w tym miesiącu, kiedy brak sił i energii na makijaż. Wystarczą dwa ruchy, y nadać brwiom kolor i kształt a dodatkowo nieskazitelną trwałość przez cały dzień. To minimum makijażu jaki muszę mieć w ciągu dnia, by nie wyglądać za smutno. Kosmetyku można używać solo jak również do przeczesania włosków po użyciu np, cienia. Wielogodzinna trwałość gwarantowana.
Cena: 16,90 zł
My Secret
Face Illuminator Powder - rozświetlacz w kolorze ciepłego beżu. Kolejny kosmetyk bardzo mocno zachwalany na Instagramie. Bardzo długo nie mogłam go dorwać, niestety nie mam nigdzie obok siebie Natury. W końcu się udało, a od pierwszego użycia rozświetlacz stał się hitem mojej kosmetyczki i ulubieńcem lutego. Ma przepiękny odcień ciepłego, złotego beżu, a na skórze tworzy piękną taflę.
Cena: 16.99 zł
Bourjois
Healthy Balance, prasowany puder wyrównujący cerę i i nadający jej blask. Tak jak podkład kompletne nie przypadł mi do gustu (choć nie próbowałam nowej wersji), ta ten puder to coś wspaniałego. Polubiłam ten puder za jego wielozadaniowość. Spełnia wiele bardzo ważnych dla mnie funkcji na raz, nie robiąc mi przy tym krzywdy. Puder matuje, nie pudrując przy tym za mocno twarzy. Ma bardzo przyjemny zapach, nie robi plam i bardzo dobrze dobrze łączy się z innymi kosmetykami. Jest idealny do każdej torebki, posiada mały puszek oraz lusterko.
Cena: 48,39 zł
Inglot
Duraline, płyn utrwalający makijaż. Produkt legenda. Trafił do mnie stosunkowo niedawno a bardzo szybko zrozumiałam jego fenomen. Z nim bawiłam się w konturowanie na mokro, dzięki niemu można podbić pigmentację cieni czy uratować podeschnięty tusz do rzęs, a ja głównie używam go do pomady do brwi z Benefit, która czasem troszkę już podsychała potrzebowała odrobinę 'życia', by lepiej malowało się linię brwi pędzelkiem. Teraz już wiem, że jest niezastąpiony w toaletce. Ta mała butelka starczy mi na bardzo długo, Duraline jest niesamowicie wydajny.
Cena: 26 zł
Tak przedstawiają się moi ulubieńcu lutego, takie TOP 5.
Znacie któryś w tych produktów? Może jest też Waszym ulubieńcem?
Jeżeli jesteście ciekawi co na co dzień dzieje się u mnie, to zapraszam na mój Instagram, tam staram się dodawać coś częściej.
Też od niedawna jestem posiadaczką Duraline z Inglota :) Kupiłam, bo własnie pomada do brwi zaczęła mi lekko zastygać, a i przyda się do tuszy do rzęs i żelowego eyelinera. Duraline jest rzeczywiście świetny i potrafi dać drugie życie zaschniętemu kosmetykowi! Nie próbowałam go jeszcze mieszać z cieniami ale na pewno wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńTeż polubiłam bazy Bielendy:)
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawi mnie ta baza z Bielendy -wygląda przecudnie ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam bazy z Bielendy, ale będe na nią polowała na promocjach ;)
OdpowiedzUsuńWstyd ale nie znam niczego osobiście ;( :D
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że długo nie mogłam się przekonać do tej kulkowej bazy ale widocznie potrzebowałam czasu :) też mam tą różową i bardzo mi pasuje i tak jak Ty często nakładam tylko ją jak jestem w domu :) fajny kosmetyk.
OdpowiedzUsuńWłaśnie szukałam jakiegoś rozświetlacza :) Z chęcią przyjrzę się temu na kolejnych zakupach :)
OdpowiedzUsuńObserwuję ;)
kompletnie nic nie znam i nie miałam okazji używać.
OdpowiedzUsuńŻadnego z nich nie miałam u siebie.
OdpowiedzUsuńJak tusz do rzęs taki trwały, to chętnie go sobie sprawię.
OdpowiedzUsuńPrasowany puder mnie zaintrygował :D
OdpowiedzUsuńSłyszałam o wszystkich tych produktach, miałam nawet Duraline, ale akurat do niczego mi się nie przydał :P
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie kupić ten rozświetlacz. U mnie w mieście też nie ma Natury, więc ciężko mi go dostać, ale jak trafi się okazja to na pewno zakupię ;)
OdpowiedzUsuńKocham ten puder - moj must have !
OdpowiedzUsuńhttp://klaudiaandmylife.blogspot.co.uk/
Ostatnio bedąc w Rossmannie patrzyłam na tą bazę z Bielendy. Chyba muszę ją wypróbować :D
OdpowiedzUsuńDuraline znam i bardzo lubię- fajny, wielofunkcyjny produkt. Muszę wreszcie, będąc w Krakowie zaglądnąć do Natury po ten rozświetlacz My Secret :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze żadnego z twoich ulubieńców :(
OdpowiedzUsuń