Ulubieńcy ostatnich miesięcy: lekki krem BB na lato, idealny bronzer dla jasnej karnacji, krem na rozstępy nie tylko w ciąży
Cześć!
Czy u Was też takie tropiki za oknem? Nigdy nie lubiłam lata, ale w tym roku to już szczególnie mi doskwiera taka pogoda. Z utęsknieniem czekam na ochłodzenie, tęsknie za deszczem, za burzą, za wiatrem! Zdaję sobie sprawę, że w mgnieniu oka wakacje się skończą i zaraz będzie zimny, mokry październik i będę narzekać, że nie można wyjść na spacer, no ale sami przyznacie, że to co się dzieje za oknami to już jakiś żart..
W ostatnim czasie nie pokazywałam Wam moich ulubieńców, bo bardzo ciężko było mi w danym miesiącu zebrać 5 produktów. Mój makijaż był minimalistyczny a pielęgnacja stała. W końcu zebrała się mała grupka produktów, które używałam namiętnie przez ostatnie miesiące i które używam nadal.
Kokosowego olejku do włosów wypatrywałam od maja, odkąd miał swoją premierę. Niestety każda wizyta w Rossmannie kończyła się rozczarowaniem, bo ciągle go nie było. Dorwałam go w końcu jakieś 2 tygodnie temu i od pierwszego użycia jest faworytem! Obłędny zapach ulubionego kokosa, nawilża włosy nie obciążając ich, zdecydowanie ułatwia rozczesywanie, końcówki przestały być tak wysuszone a zapach utrzymuje się przez 2 dni! No obłęd!
Tego lata moje stopy przechodzą jakiś kryzys. Pewnie ma to jakiś związek z ciążą, z opuchlizną i tymi upałami, ale bardzo długo zajęło mi doprowadzenie stóp do "użytku". Stosowałam mnóstwo soli, perełek do kąpieli, kremy, sera i wszystko dawało efekt krótkotrwały. Dopiero czerwony słynny Garnier uratował sytuację i efekt gładkich stóp utrzymuje się najdłużej. W dodatku krem jest bardzo skoncentrowany i wystarcza mała ilość, aby pokryć całe stopy.
Czy u Was też takie tropiki za oknem? Nigdy nie lubiłam lata, ale w tym roku to już szczególnie mi doskwiera taka pogoda. Z utęsknieniem czekam na ochłodzenie, tęsknie za deszczem, za burzą, za wiatrem! Zdaję sobie sprawę, że w mgnieniu oka wakacje się skończą i zaraz będzie zimny, mokry październik i będę narzekać, że nie można wyjść na spacer, no ale sami przyznacie, że to co się dzieje za oknami to już jakiś żart..
W ostatnim czasie nie pokazywałam Wam moich ulubieńców, bo bardzo ciężko było mi w danym miesiącu zebrać 5 produktów. Mój makijaż był minimalistyczny a pielęgnacja stała. W końcu zebrała się mała grupka produktów, które używałam namiętnie przez ostatnie miesiące i które używam nadal.
PIELĘGNACJA W CIĄŻY
________________________
Muszę przyznać, że ciąża nauczyła mnie systematyczności w stosowaniu balsamów do ciała. Przez 9 miesięcy zdenkowałam więcej kremów niż przez ubiegły rok. Bardzo mocno polubiłam się z balsamem ujędrniającym i zwalczającym cellulit z Bielendy z serii Sexi Mama, niestety został wycofany i już nie ma go w Rossmannie. Kupiłam taki sami balsam z tej samej firmy, jednak do stosowania po porodzie. Używam go jednak jeszcze w ostatnim miesiącu na zmianę z nowością od firmy AA I Love you Mommy. I to właśnie ten balsam stał się moim faworytem. Używam go na uda i pośladki, jest bardzo wydajny i sprawdza się nawet w takie upały, bo wchłania się ekspresowo i się nie klei, a skóra jest naprawdę widocznie ujędrniona. Widzę, że przez systematyczne używanie balsamu do nóg, mój cellulit się zmniejszył.
Sprawie rozstępów poświęcę na pewno osobny wpis w serii ciążowej, bo mnóstwo pytań oto dostaję. Jednak tutaj krótko chce wspomnieć o moim najlepszym kremie jaki stosowałam na rozstępy. Krem z Pharmaceris z serii Mama. Jest to krem na istniejące już rozstępy. To ważne, bo firma ma w swoim asortymencie również krem zapobiegający rozstępom.
Krem wybielił istniejące rozstępy oraz zmniejszył szerokość nowych, powstałych w 9 miesiącu ciąży. Minusem jest małe opakowanie i dość wysoka cena jak za pojemność 75 ml, ale efekt jaki mi zapewnia, zdecydowanie mi to wynagradza.
PIELĘGNACJA CERY
_______________________
Przekonałam się już niejednokrotnie, że najlepiej sprawdzają się u mnie płyny micelarne od Bielendy. są idealne do mojej suchej i wrażliwej cery. Bez problemu zmywają makijaż oka bez jego podrażniania i pieczenia. Dodatkowo pojemność 500 ml jest dodatkowym plusem. Moją ulubioną wersją tych płynów jest ta z kokosem i aloesem. Choć zapach jest delikatny, to demakijaż nim to czysta przyjemność. Uwielbiam wszystko co kokosowe. Szkoda tylko, że nie mogę go dostać stacjonarnie w żadnej drogerii i muszę zamawiać online.
Tak jak pasta do mycia twarzy z czarnym węglem była dla mnie zdecydowanie za mocna, tak wersja biała stała się faworytem. Używam jej głównie wieczorem po demakijażu, by ewentualnie domyć to, z czym nie poradził się micel. Pasta jest również peelingiem, więc zaoszczędzam sporo czasu a to dla mnie bardzo ważne.
Zauważyłam również, że moja cera najlepiej toleruje kremy z Clinique. Zwłaszcza wiosną i latem, kiedy potrzeba dobrego kremu nawilżającego, który szybko się wchłonie i można na nim wpracować podkład. Wcześniej używałam serum i planowałam kupić kolejne opakowanie, ale niestety wtedy nie był dostępny w moim Douglasie i postawiłam na inny krem-sorbet z tej firmy do skóry suchej i jest tak samo świetny jak tamto serum a jest sporo tańszy. Latem najlepsze ukojenie przynosi, kiedy trzymamy krem w lodówce. Rewelacja!
PIELĘGNACJA POZOSTAŁA
_____________________________
Tego lata moje stopy przechodzą jakiś kryzys. Pewnie ma to jakiś związek z ciążą, z opuchlizną i tymi upałami, ale bardzo długo zajęło mi doprowadzenie stóp do "użytku". Stosowałam mnóstwo soli, perełek do kąpieli, kremy, sera i wszystko dawało efekt krótkotrwały. Dopiero czerwony słynny Garnier uratował sytuację i efekt gładkich stóp utrzymuje się najdłużej. W dodatku krem jest bardzo skoncentrowany i wystarcza mała ilość, aby pokryć całe stopy.
MAKIJAŻ
____________
Tak jak wspominałam, mój makijaż ostatnio jest bardzo minimalistyczny. Maluję się, kiedy tak naprawdę muszę wyjść z domu. Namiętnie używałam kremu BB od Bourjois. To mój ulubieniec naprawdę od kilku dobrych miesięcy i to chyba moje 3 opakowanie (zdenkowane z resztą). Odcień 01 jest dla mnie idealny, krem jest lekki, ma średnie krycie i sprawdza się w takie tropikalne upały. Jeśli jednak potrzebowałam na wyjście mocniejszego krycia, to idealnie sprawdzał się u mnie Maybelline SuperStay. Podkład też już prawie dobił dna, ale sprawdza się rewelacyjnie. Mocniejsze krycie przy naturalnym wyglądzie cery.
Na zakrycie jakiś punktowych niedoskonałości używałam w ostatnim czasie Catrice Camouflage, jednak w nowym odcieniu 007. Jest jaśniejszy od 010 i sprawdza się również świetnie pod oczy. Ten odcień jest dla mnie bardziej żółty niż 010, mimo, że nazwa wskazuje na coś innego.
Poza kremem BB w letnim makijażu, obowiązkowo musi być bronzer. Znalazłam swój ideał kolorystyczny w szafie Hean. Jak widać dobiłam już sporego denka. Będzie on idealny dla jasnych karnacji, dla blondynek. Po prostu perfekcyjny! Niska cena a utrzymuje się na twarzy cały dzień.
Tak się przedstawiają moi ulubieńcy z kilku miesięcy. Większość z nich na pewno pozostanie ze mną na kolejne kilka miesięcy o ile nie na stałe. Są to produkty, które mnie nie zawiodły i mogę na nich polegać w najbardziej kryzysowym dniu.
Mam w zapasach tą pastę Carbo Detox - muszę w końcu jej użyć :)
OdpowiedzUsuńKokosowy micel mam w zapasie :D
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie dorwałam nigdy tego kokosowego olejku, też go szukam.
OdpowiedzUsuńznam korektor z Catrice, mój totalny ulubieniec! BB z Bourjois też całkiem spoko i fajnie się sprawdza, ale jest trochę za różowy dla mnie;) ciekawi mnie ten olejek kokosowy do włosów;D!
OdpowiedzUsuńJa właśnie zakupiłam korektor Catrice, gdyż dużo ludzi go poleca i jak narazie jestem bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuń