3 kosmetyki, których nigdy więcej nie kupię
Cześć!
Już od jakiegoś czasu, co miesiąc na blogu pojawiają się ulubieńcy miesiąca. W grudniu przez chorobę i ogólne samopoczucie praktycznie się nie malowałam, bo 4 tygodnie leżałam w łóżku. No i przez to nie poznałam niczego nowego, co skradłoby moje serce. Natomiast miałam "nierzyjemność" poznać trzy produkty, które miałam chęć wyrzucić w kosz, ale najpierw chciałabym Wam o nich powiedzieć kilka słów.
Już od jakiegoś czasu, co miesiąc na blogu pojawiają się ulubieńcy miesiąca. W grudniu przez chorobę i ogólne samopoczucie praktycznie się nie malowałam, bo 4 tygodnie leżałam w łóżku. No i przez to nie poznałam niczego nowego, co skradłoby moje serce. Natomiast miałam "nierzyjemność" poznać trzy produkty, które miałam chęć wyrzucić w kosz, ale najpierw chciałabym Wam o nich powiedzieć kilka słów.
Ostatnie buble pokazywałam Wam w maju, co oznacza, że rzadko, kiedy trafiają mi się felerne kosmetyki, a z tego się bardzo cieszę! Po raz kolejny jest to sama pielęgnacja.
Schwarzkopf Got2b, Fresh It Up! Suchy szampon do włosów odświeżający
______________________________________________________________
Po raz kolejny zdrada Batiste nie wyszła mi na dobre. Bez suchego szamponu już nie wyobrażam sobie kosmetyczki. Jak na promocji pojawia się jakaś nowość, to od razu włącza mi się lampka i bez wahania wrzucam do koszyka. To samo było w przypadku szamponu z Got2b. Jak zapach mi się podoba, tak działanie, a raczej jego brak, przekreśla go na całej linii. Z moimi włosami nie robi zupełnie nic, tak jakbym aplikowała sobie powietrze na włosy. Dałam mu kilka szans, bo pół opakowania zużyłam, ale niestety za każdym razem było rozczarowanie.
01. Basil Element, Mleczko wzmacniające przeciw wypadaniu włosów
__________________________________________________________
Z wypadaniem włosów walczę już ponad 2 lata, odkąd dowiedziałam się o chorobie tarczycy. Powoli zmierzam już w dobrą stronę i coraz mniej włosów znajduje się na szczotce, ale wszystko zawdzięczam masie kosmetyków. No ale, z pewnością nie należy do nich to mleczko. Podczas nakładania kompletnie nie wyczuwałam zapachu. Dopiero po wyschnięciu włosów zaczęłam czuć intensywny, ziołowy zapach. Był on dla mnie nie do zniesienia. Dodatkowo, w miejscach gdzie, np. zostało zaaplikowane więcej mleczka niż w innych partiach włosów, były one w tym miejscu tłuste. Niemożliwością było aplikowanie mleczka od skóry głowy, bo na drugi dzień wyglądały jakby nie były myte. Zupełnie nie tego oczekuję od takich produktów.
Cien, chusteczki do demakijażu
_______________________________________
W domu, do demakijażu zawsze używam płynu micelarnego i toniku. Chusteczki stosuję na wyjazdach, chociaż nie jestem ich wielką fanką, bo są niewydajne. Już nawet nie pamiętam w jakich okolicznościach je kupiłam. Za to wiem, że nigdy więcej tego nie zrobię. Chusteczki są prawie, że suche, są bardzo mało nasączone, w dodatku podrażniają skórę. Nie poradziły sobie z demakijażem oczu - samym tuszem do rzęs. Po zużyciu 6 chusteczek, odpuściłam i zmyłam twarz żelem.
Używałyście te produkty? Podzielacie moją opinię czy wręcz przeciwnie?
Z jakim bublem Wy ostatnio miałyście do czynienia?
Na szczęście nie miałam z nimi styczności :D
OdpowiedzUsuńNie znam żadnego, ale to chyba dobrze :)
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię tych chusteczek do demakijażu :)
OdpowiedzUsuńCale szczescie zadnego nie mialam :P
OdpowiedzUsuńŻadnego z nich nie miałam u siebie;)
OdpowiedzUsuńtez pokazywalam buble ale u mnie to inne kosmetyki
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnego z tych produktów, ale to chyba dobrze z tego co widzę :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie miałam żadnego z w/w produktów!
OdpowiedzUsuńMi jeszcze żaden suchy szampon nie pasował.
OdpowiedzUsuńten suchy szampon chciałam ostatnio kupić, ufff dobrze, że tego nie zrobiłam ;)
OdpowiedzUsuńJa ze swojej strony nie polecam suchego szamponu z Aussie. Też zdradziłam Batiste i nie wyszło mi to na dobre ;)
OdpowiedzUsuń