Pettenon Cosmetici, Serical, Crema al Latte, Mleczna maska do włosów
Cześć Misiaczki!
Fala upałów jaka dotarła do Polski skutecznie mnie wykańcza. Nie jestem w stanie funkcjonować w takiej pogodzie. Czekam godziny 16-17, kiedy w końcu jest czym oddychać.
Dzisiaj przychodzę do Was z postem na temat mojej ukochanej maski do włosów, którą wykończyłam z wielkim bólem serca, ale i zadowoleniem, że nie zrobiła mi krzywdy. Ciekawi o jakiej masce mowa? Zapraszam dalej :)
Pettenon Cosmetici, Serical, Crema al Latte, Mleczna maska do włosów
Co mówi producent?
Dzięki proteinom pozyskanym z mleka krem wspaniale nadaje się do każdego rodzaju włosów, pozostawiając je delikatne i odżywione. Doskonały do zregenerowania włosów osłabionych przez rozjaśnianie, farbowanie oraz trwałą ondulację.
Występuje w 3 pojemnościach: 275ml, 800ml i 1000ml.
Występuje w 3 pojemnościach: 275ml, 800ml i 1000ml.
Skład:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Methosulfate, Parfum, Phenoxyethanol, Methyldibromo Glutaronitrile, Hydroxypropyltrimonium Hydrolized Casein, Citric Acid, Hydrolized Milk Protein, Methylchloroisothiazolinone, Sodium Cocoyl Glutamate, Methylisothiazolinone.
Bardzo lubię kupować maski w tych gigantycznych litrowych słojach, bo wychodzi to znacznie taniej a jej zawartość wystarcza na bardzo długo. Czasami, gdy próbujemy czegoś nowego, taka objętość może wydać się zbyt duża, zwłaszcza, jeśli po kilku użyciach produkt nam nie podpasuje.
W przypadku tej maski, zaryzykowałam. Nigdy jej nie miałam, ale pozytywne opinie jakie o niej słyszałam i zapach wydobywający się z opakowania, skusił mnie do spróbowania.
Maska ma 1000 ml i mieści się w dużym plastikowym słoju, który jest otwierany za pomocą odkręcenia pokrywki. Maska dodatkowo jest zabezpieczona folią, dzięki czemu nic nam się nie wyleje w trakcie podróży ze sklepu do domu. Plastik opakowania jest miękki, a otwiera się bez problemu. Ja zazwyczaj, myjąc włosy i wybierając maskę ze środka, potem pokrywkę zwyczajnie wciskałam na wieko i bez problemu wskoczyło.
Dodatkowo otwór w słoju, jest na tyle duży, ze nawet moja duża ręka zmieściła się tam cała. Trzeba jednak uważać, by nie przejechać mocno ręką po krawędziach, bo można sobie ją przetrzeć.
Maska ma kolor biały, wpadający w lekki beż. Jej konsystencja jest średnio gęsta. Nie trzeba jej kroić nożem, ale na włosach utrzymuje się bardzo dobrze. Nie spływa.
Maska ma przepiękny zapach kawy latte! Jeśli jesteście kawoholiczkami, tak jak ja, to zapach tej maski rozkocha Was na maksa! Plusem jest również to, ze mimo iż zapach mi się podoba, to nie jest on mocny intensywny, by gryzł w gardło czy śluzówki nosa.
Maskę nakładałam na włosy przeważnie po umyciu. Rzadko miałam czas, by nałożyć jej przed umyciem i troszkę posiedzieć. Jednak kilka razy się zdarzało i efekty również były zadowalające.
Maskę nakładałam prawie że od nasady głowy i mimo to, maska nie przetłuściła włosów. Będąc pod prysznicem trzymałam ja na włosach od 3 do 10 minut. Już podczas spłukiwania czułam jak włosy robią się gładkie, znikały wszystkie skołtunienia i napuszenie włosów. Maska tak dobrze wygładza włosy, że rzadko kiedy sięgałam po dodatkową odżywkę, która miała by mi ułatwić rozczesywanie.
Po wyschnięciu, włosy były gładkie, sypkie, błyszczały się. Jednocześnie, nie były przyklapnięte ani tym bardziej tłuste. Zapach maski utrzymywał się dobrych kilka godzin.
Litrowe opakowanie maski starczyło mi na jakieś 3 miesiące.
Maskę możemy dostać stacjonarnie w Hebe, w małych drogeriach oraz online.
W Hebe za 1 l maski, zapłaciłam niecałe 14 zł.
Używałyście maski Latte?
Jakiej maski do włosów używacie obecnie?
Miałam jej odlewkę - nie wspominam miło, puszyła strasznie włosy. Zapach też nie przypadł mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńCzyli Twoje włosy są zupełnie inne niż moje. No a zapach to kwestia gustu :)
UsuńOpakowanie wydaje mi się znajome. Super, że jesteś zadowolona. Włosy mówią same za siebie :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJakie masz piękne włosy. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, teraz mam jednak trochę krótsze :)
UsuńChętnie wypróbuję choćby ze względu na zapach :)) Ehh już po 17.00, niestety u mnie dalej się nie da czym oddychać ;/
OdpowiedzUsuńOstatnimi dniami, jakieś normalne powietrze jest koło 20..
UsuńTwoje włosy wyglądają ślicznie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńja właśnie ja kupiłam u swojego fryzjera za 15 zyko :) ciekawe jak się u mnie sprawdzi
OdpowiedzUsuńmam nadzieję! :)
UsuńŚwietna recenzja, muszę kupić tę maskę jak wykończę Kallosa ;)
OdpowiedzUsuńMasz piękne włosy!
jvstine.blogspot.com
Dziękuję :)
UsuńU mnie również sprawdzała się rewelacyjnie, aczkolwiek mi bardziej przywodziła na myśl zapach budyniu ;]
OdpowiedzUsuńO budyń też można tam wyczuć, faktycznie :D
UsuńNie używałam jeszcze tej maski, ale skoro pachnie kawą, to na bank bym się w niej zakochała! :)
OdpowiedzUsuńJa niestety jestem przeciwna takim dużym pojemnościom.
OdpowiedzUsuńUwielbiam <3
OdpowiedzUsuńO farbowałaś włosy? ;D ja zawsze myślałam, ze to maska z rodziny kallosów ;)
OdpowiedzUsuńjuż jakiś czas teemu, zdjęcie jest z ponad miesiąca :)
Usuńupały nie tylko Tobie dają się we znaki :/
OdpowiedzUsuńlubię mleczne maski do włosów :)
Masz piękne włoski, ich stan. Przede wszystkim kolor. Nie rozumiem fenomenu tych masek. Ja mam kallos keratin i niestety na mnie póki co nie zrobiła wrażenia "wow". Jestem w połowie opakowania, może reszta przede mną. :)
OdpowiedzUsuńNiestety stan moich włosów nie jest aż taki piękny jakby się mogło wydawać. Za to kolor bardzo lubię. :)
UsuńKeratin również miałam, była dobra, ale jakoś bez szału :)
Zupłnie nie znam tej marki, ale mam salonową maskę w tak ogromnej pojemności i o zapachu krówek :)
OdpowiedzUsuńStosuję maski i odżywki Joico
Miałam kilka lat temu. Lubiłam ją, miała piękny zapach :)
OdpowiedzUsuńmiałam ją kiedyś, fajna :) teraz używam bananowego kallosa :D
OdpowiedzUsuńbananowy się u mnie kompletnie nie sprawdził, połowa opakowania wylądowała w koszu
UsuńMam ją ale czeka w kolejce :)
OdpowiedzUsuńKochana poklikasz u mnie w linki w najnowszym poście ? Bardzo proszę :*
Poklikane :)
UsuńMoje włosy są chyba za zdrowe na takie maski :) Odżywka to wystarczający kosmetyk pielęgnacyjny. Mleczak niestety mnie obciążał za mocno...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
To w takim razie tylko zazdrościć kondycji włosów!
Usuńzazdroszczę Ci tak cudnych włosów :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, ale tak naprawdę to nie ma czego zazdrościć :)
UsuńUżywam teraz wersji keratynowej, całkiem dobra jest dla moich włosów:)
OdpowiedzUsuńKiedyś ja bardzo lubiłam :)
OdpowiedzUsuńJa do tej pory miałam same Kallosy z takich wielgachnych masek, i w sumie uwielbiam ich pojemność, dla mnie to spora oszczędność. :) O tej mace wiele razy słyszałam, może sobie kiedyś zafunduję. Fajne zdjęcia na końcu :)
OdpowiedzUsuńA dziękuje :)
UsuńMiałam ją, a właściwie nadal mam i lubię :) Przy okazji, bardzo mi się podoba Twój obecny kolor włosów :)
OdpowiedzUsuńMi również się on bardzo podoba! Dziękuje :)
Usuńkusi, ale najpierw poznam mleczną maskę Seri ;)
OdpowiedzUsuńPiękne masz włosy, ale tej maski jeszcze nie stosowałam ;)
OdpowiedzUsuńMiło wspominam tą maskę i jej zapach ;)
OdpowiedzUsuńTym zapachem skusiłaś mnie skutecznie :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę! :)
Usuńświetny blog! :)
OdpowiedzUsuńfollow?
http://fashionlikealife.blogspot.com/
fajna maska ale ja bym ja miała chyba na rok;) z reguły sięgam po odzywki;) maski rzadko ale kiedy już kupie to mam ja na bardzo długo;)
OdpowiedzUsuńcudowne włosy, zużyłam już dwa litry tej maski, na pewno jeszcze do niej wrócę ale chce wypróbować wszystkie kalosy, sericaly i tego typu maski
OdpowiedzUsuńMiałam ją i bardzo lubiłam, dodatkowo miała śliczny zapach! :) Masz przepiękne włosy! :D
OdpowiedzUsuńdziękuje! :)
UsuńUżywałam jej kilka razy i byłam zadowolona :)
OdpowiedzUsuńPiękny kolor włosów :) co to za farba?
OdpowiedzUsuńTo bodjaże była Olia, najjaśniejsza ruda :)
UsuńIntensywna złocista miedź? :)
UsuńChyba tak :)
UsuńJaki masz kolor włosów? jest śliczny :)
OdpowiedzUsuńWtedy farbowałam włosy Olią :)
Usuń